poniedziałek, 8 stycznia 2024

Bóg i poczucie humoru....

 Bóg stworzył psa i powiedział:

-Siedź przy drzwiach całymi dniami i szczeka na każdego kto wchodzi czy przechodzi obok. Dam Ci na to 20 lat życia.

Pies na to:

- 20 Lat to długo na szczekanie, może wystarczy 10 lat a resztę oddam??

Bóg zgodził się.

 Następnie Bóg stworzył małpę i powiedział:

-Rób sztuczki i sprawiaj by ludzie się śmiali. Dam Ci na to 20 lat życia.

Małpa na to:

- Robienie sztuczek przez 20 lat, może zrobię tak jak Pies??

Bóg zgodził się.

Gdy Bóg stworzył krowę powiedział:

-Będziesz ciężko pracować w polu z farmerem każdego dnia, rodzić młode i dawać mleko by utrzymać rodzinę farmera. Dam Ci na to 60 lat życia.

Krowa na to:

- To wydaję ciężkie życie przez 60 lat, może wezmę 20 lat i resztę oddam??

Bóg zgodził się.

Wtedy Bóg stworzył człowieka i powiedział:

- Jedz, śpij, baw się, wesel się i ciesz życiem. Dam CI na to 20 lat życia.

Człowiek odpowiedział:

- Tylko 20 lat?? Czy może dałbyś mi te 20 lat, 40 lat ktore oddała Krowa, 10 lat które oddała Małpa i 10 lat które oddał Pies?? TO daje razem 80 lat dobrze??

Bóg odpowiedział:

- Dobrze, sam o to poprosiłeś.

Dlatego właśnie przez pierwsze 20 lat życia jemy, śpimy i cieszymy się życiem. Przez kolejne 40 lat ciężko pracujemy by utrzymać Naszą rodzinę. Następne 10 lat robimy małpie sztuczki i zabawiamy wnuki, by ostanie 10 lat siedzieć pod drzwiami i szczekać na wszystkich.

Życie zostało wyjaśnione. 

wtorek, 14 listopada 2023

Kochane psy.

Taka myśl... A co jeśli dla pieskiego świata jesteśmy elfami?? Dla nich dożywamy ponad 500 lat i niewiele się zmieniamy zażycia jednego psa...

Tekst z tumblr przetłumaczony przeze mnie:

"Przez pokolenia opiekował się Moją rodziną. Od czasów mojego pra pra pra pra pra dziadka pilnował Naszego bezpieczeństwa. Przez tak długi czas myśleliśmy że jest nieśmiertelny. Ale teraz to się zmienia, tak samo jak moje futro siwieje a moje stawy są coraz sztywniejsze, czas nie oszczędza i jego. Nie zachował moich dzieci, przekazał je pod opiekę swoim dzieciom. Będę ostatnim którego otoczył opieką. Mam jedynie nadzieję, że dotrwam do jego ostatnich chwil. Śmierć jednego z ich rodzaju jest rzadkością. Koniec tak długiego życia to prawdziwa tragedia. Widział tyle rzeczy i wie tyle rzeczy. Wiem ze moje towarzystwo jest dla niego kojące. Moim ostatnim życzeniem jest bym mógł dawać mu to ukojenie aż do końca."


Kurw... Nie chciałem mieć tej wizji w głowie... Piękna wizja która sprawiła że łza kręci mi się w oku.

Oby o każdym z Nas ktoś tak pięknie myślał.

środa, 4 maja 2022

I znów coś :D

Witam ponownie, od kilku dni pewna piosenka zaprząta mi głowę. Nazywa się "Hej czy Ty wiesz" w wersji zespołu Classic.  A idzie ona jakoś tak:

Stoi pociąg na stacji, na drugim peronie
Za minutę odjedzie już go nie dogonię
W tym pociągu jedziesz ty, machasz do mnie ręką
Czuję, że zostałem sam ze swoją piosenką

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?
Hej, czy ty wiesz, że to poważna rzecz?
Hej, czy ty wiesz, że zdjęcia twe oglądam?
Hej, szkoda, że już nie zobaczę Cię!

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?
Hej, czy ty wiesz, że to poważna rzecz?
Hej, czy ty wiesz, że zdjęcia twe oglądam?
Hej, szkoda, że już nie zobaczę Cię!

Tak zostałem na stacji na drugim peronie
Błąkam się pośród ludzi i w marzeniach tonę
Już powoli skręca mnie, coś się ze mną dzieje
Już nie mogę dłużej tak chyba oszaleję

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?
Hej, czy ty wiesz, że to poważna rzecz?
Hej, czy ty wiesz, że zdjęcia twe oglądam?
Hej, szkoda, że już nie zobaczę Cię!

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?
Hej, czy ty wiesz, że to poważna rzecz?
Hej, czy ty wiesz, że zdjęcia twe oglądam?
Hej, szkoda, że już nie zobaczę Cię!

Tak minęło już parę lat, gdy straciłem wiarę
Wszystko we mnie wymarło, błąkam się niedbale
Nagle patrzę, co za cud, błysnął we mnie płomień
Znów na stacji stoisz ty na drugim peronie

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?
Hej, czy ty wiesz, że to poważna rzecz?
Hej, czy ty wiesz, że zdjęcia twe oglądam?
Hej, szkoda, że już nie zobaczę Cię!

Hej, czy ty wiesz, że ja się w tobie kocham?
Hej, czy ty wiesz, że to poważna rzecz?
Hej, czy ty wiesz, że zdjęcia twe oglądam?
Hej, szkoda, że już nie zobaczę Cię!

I kojarzy mi się z taka sceną... Stary zniszczony budynek, przy rozbitym oknie siedzi starzec. Przegląda stare płyty i gdy znajdzie jakąś w lepszym stanie wkłada do staromodnego discmana firmy AIWA. Wkłada płytę i odpala. Discman trochę rzęzi ale rusza i ze słuchawek słychać tę właśnie piosenkę. Staruszek myśli: Znam to skądś i wspomina czasy sprzed tego całego bajzu, sprzed ukrywania się po piwnicach i jedzenia resztek, sprzed wielkiego M i Posterunku, sprzed mutantów, promieniowania i polowań na ludzi. Gdy najgorszym problemem było to kto ma lepszą pracę i ładniejszy samochód. Tyrel, bo tak go nazywają miejscowi, roni jedna ciężką łzę i zagłębia się dalej w poszukiwanie płyt o jakiejkolwiek wartości. 


Dobrego dnia życzę!!

piątek, 29 kwietnia 2022

Zmiany techniczne!

 Witam, dzisiaj trochę zmian techniczno-wizualnych. Nowe tło, czcionki, kolory. Inny układ bloga. Mam nadzieję w końcu trochę poważniej zabrać się do pracy nad nim. 


Życzcie mi powodzenia!!


Życie w bunkrze wyposażonym w pierdylion systemów podtrzymujących życie, pilnujących bezpieczeństwa, zapewniających rozrywkę i edukację było fajne dopóki te systemy działały poprawnie i był kto się nimi zająć. Cześć mam na imię Jessika, jestem cudownym dzieckiem, które miało zapewnić wszystkim dobrobyt i szczęście. Aktualnie rezyduję w zbudowanym przez moich "wyznawców" bunkrze, w nieznanej lokalizacji na terenie cholera wie czego. Nie wiem nic o świecie zewnętrznym, nie pozwalano mi na zapoznanie się ze światem, by nie skazić mojej psychiki światem przed wojną. A teraz dostaję szału. Systemy edukacyjne od ponad 2 lat degradują okrutnie. W systemie telewizyjnym został jeden kanał, do tego muzyczny, do tego niemiecki kanał o jodłowaniu. No nie mogło być lepiej... Ponad pół roku już tego słucham... Od ponad 9 miesięcy jem tylko siekaną marchewkę z groszkiem i ser z żurawiną. Nie ma nic innego. Maszyny do ćwiczeń trafił szlag i zostały tylko hantle oraz rowerek. Łóżko od dawna nie ma już opcji masażu ani relaksu, prysznic działa tylko co trzeci dzień, jak w systemie nazbiera się odpowiednia ilość wody. Leków, witamin oraz suplementów nie zażywałam już nie wiem jak długo. A najgorsze jest to że kilka dni temu umarł technik, który starał się utrzymywać wszystko na chodzie. Nie wiem nawet jak miał na imię. Mieszkaliśmy w jednym bunkrze, na dwóch różnych piętrach. Odseparowani pod każdym względem. Jedyną formą kontaktu było dla Nas miganie świateł w komorze sterylizacyjnej z jego strony i zwarcie w gniazdku obok tej komory z mojej strony... Od 3 dni nie ma odpowiedzi... Dostanę szału...

I znów minęło troche czasu...

 Witam!


Znów w moim życiu przeszło kilka fikołków. Wiele zmian i jeszcze więcej cudów. Jak to mówią: "Coś się kończy, coś się zaczyna". Ale jest dobrze. Wziąłem się za siebie. Czytam coraz więcej. Świat powoli nabiera kolorów. Życie pokazało mi co potrafi a jednak codziennie rano wstaję z uśmiechem i nie narzekam.


Po wielu latach służby Lokan nie wiedział co zrobić. Pierwszy raz w życiu nie miał nikogo kto wskazał by mu kierunek. Był sam sobie sterem i okrętem. Wiedział, że to kiedyś nastąpi i tylko kwestia kiedy była niewiadoma. Szczęście w nieszczęściu, ze pozwolono mu zatrzymać sprzęt i wóz. Ale gdzie go zatankuje, gdzie kupi amunicję?? Do kogo ma przyjść po jedzenie?? Cholera... Całe życie w służbie, całe życie poświęcone jednemu celowi i nagle... PUF i jedną decyzję później Lokan siedzi w starym wozie bez celu. Może zostać najemnikiem?? Ale jak?? Do kogo pójść?? Jakie są stawki?? Tak kończy się bycie strażnikiem księcia... Strażnikiem Księcia bez królestwa, władzy i nawet pieniędzy.


Pewnie nikt nigdy nie przeczyta tego ale mi ułatwia to wyrzucenie z siebie niektórych przemyśleń, snów, pomysłów i innych głupot. Pozdrawiam wszystkich czytających :D 

piątek, 14 sierpnia 2020

Chyba kontynuacja??

 Kolejny dziwny sen i chyba kontynuacja wpisu z 9 lutego 2013


Ty razem bez zwierzeń i marudzenia. Chyba już jestem na to za stary.


Otwieram oczy, ostre słońce i zapach potu. Wszystko do mnie wraca. Po buncie, w którym prawie straciłem życie razem z Przyjacielem i kilkoma wiernymi oddziałami uciekliśmy z bazy. Niewdzięcznicy... 7 lat utrzymywałem ich zawszone dupy nakarmione, ubrane, bezpieczne i po co?? Po to by w nocy jak nędzne szczury zakraść się i próbować Nas zabić... Spokojnie... Od początku... Rok temu, gdy przybyli do Nas ludzie ze wschodu myśleliśmy, że to cud. Nikt nigdy nie przybywał ze wschodu. Większość z nich to logistycy z armii czerwonej, niezbyt dobrze przeszkoleni w walce ale za to dobrze wyposażeni i większość z jakimś praktycznym zawodem. Po 2 tygodniach debatowania wcieliliśmy ich do Naszej grupy. Było Nas wtedy 1274 osoby. Kilku z nich poprosiło o przydział w grupach zajmujących się energetyką, inni dołączyli do kompanii zmilitaryzowanych pilnujących Naszych terenów, a reszta została rozdysponowana wedle umiejętności i potrzeb. Przez prawie pół roku była cisza i spokój. Wreszcie znalazł się ktoś z wiedzą jak podpiąć się pod linie wysokiego napięcia, 2 kolejnych założyło pub "Moskiewski" z aż 2 pozycjami w menu (bimber i smażony zacier). Później zaczęły się plotki, dziwne podszepty i sugestie. Następne były dziwne zaginięcia i kradzieże. Wtedy z Przyjacielem zaczęliśmy wdrażać plan awaryjny. Dobrze, że mało kto tak dobrze znał to miasto jak My. Gdy tylko dowiedzieliśmy się o tajnych spotkaniach "partii rosyjskiej" wiedzieliśmy, że coś jest nie tak. Przyjaciel sprawdził wszystkich zza wschodniej granicy w Naszej grupie. W trakcie odbywania się spotkania wszyscy byli albo na służbie albo mieli dobre alibi. Ktoś chciał abyśmy myśleli, że to oni. Ktoś chciał by winą za zamach stanu obarczono właśnie ich. Skontaktowaliśmy się z kilkoma z nich i przekazaliśmy co wiemy. Postanowili zebrać się i wyjechać. Myśmy wybrali południe, oni zachód. Teraz zostało już tylko jedno - wydostać się z miasta wraz z zaufanymi ludźmi i zapasami. Zorganizowaliśmy wymianę z osadą w okolicach dawnego Krakowa. Załadowaliśmy potajemnie 4 ciężarówki sprzętem bojowym, jedzeniem i medykamentami. Dodatkowo jako ochrona i pomoc przy przeładunku pojechały 4 oddziały zmilitaryzowane we własnych samochodach. Ja wraz z Przyjacielem oraz 3 członkami Sztabu dowódców opuściliśmy miasto pod osłoną nocy. Przez piwnice, tunele, bunkry i stare kamienice udało Nam się wydostać z miasta. Pod miastem czekał oddział wraz z samochodem. Tak zaczęła się Nasza wyprawa. Od tego momentu minęło 3 miesiące, a My nadal szukamy swojego miejsca. Aktualnie siedzimy w starym bunkrze wojskowym na terenie dawnej Szwajcarii. Szwadron, bo tak zaczęto mówić na Nasz konwój liczy 175 osób. Ponad połowa z nich to ludzie, których przygarnęliśmy i wyszkoliliśmy. Druga próba, tym razem bez Sztabu i doradców, jestem Ja, Dowódca Cywilny oraz Przyjaciel, Dowódca Wojskowy. Sztywna zapożyczona wojskowa hierarchia i porządek. Każdy ma swój cel i obowiązki. Logistyka, planowanie i utrzymywanie Naszych zasobów to moje zadanie. Przyjaciel odpowiada za ochronę, zdobywanie zasobów i odpieranie natrętów. Aktualnie dysponujemy 23 wozami ciężarowymi, 12 terenowymi wozami zwiadowczymi, 5 Lawetami i 4 sprzętami ciężkimi (2 koparki, wiertnica na podwoziu koparki oraz dźwig terenowy). Zajmujemy się czym popadnie, pomagamy osadom budować umocnienia, podłączamy im prąd, czasem kopiemy studnie. Staliśmy się najemnikami. Przeszukujemy miasta i wymieniamy się za to czego nie znajdziemy. Udoskonalamy Naszą flotę i wciąż jesteśmy w ruchu.


Pozdrawiam!!


czwartek, 8 marca 2018

Już osiem lat wypisuje tu głupoty...

Witam Wszystkich!!

To już ósmy rok kiedy wypisuje tu różne rzeczy i nie liczę, że ktokolwiek je przeczyta...

Dzisiaj po raz kolejny stoję na granicy, której przekraczać nie polecam nikomu... Mam wrażenie, iż z dnia na dzień coraz bardziej zapadam się w odmęty depresji... Przestaje sobie radzić...  Ale dam radę, choćbym był sam i na samym dnie obiecuję, że wstanę po raz kolejny i nie poddam się.

Z innej strony:


Cass z Lonetown

Czym było Lonetown?? Małym, zapomnianym chyba już nawet przez Molocha miasteczkiem na wschodnim wybrzeżu. Najciekawszą rzeczą w tym miejscu na mapie była biała plama... Nawet najlepsi zwiadowcy z Posterunku nie dotarli tu w całości. A powodem była wielka góra śmieci i resztek... Śmieci i resztek pochodzących od Molocha. Jak każda maszyna tak i on nie jest idealny, popełnia pomyłki i czasem nie chce by ktokolwiek widział to co stworzył, więc wywala to. Najpierw te odpady były spychane w odmęty starych kopalni srebra na terenie Chewelah. Gdy te były już wypełnione po samo wejście Moloch wcale nie zaprzestał. Wyrzucał tam wszystko póki nie powstała wielka góra odpadów, resztek i nieudanych kreacji Maszyny. Było tam wszystko, rzadziej ludzie, o wiele rzadziej żywi ludzie, a już prawie w ogóle nie trafiali tam zdrowi ludzie. Jedynym "zdrowym człowiekiem, który trafił tam był Jonathan. Poza brakiem kilku kawałków ciała był psychicznie i fizycznie zdrowy i to on przeszukiwał to wysypisko i po latach stworzył Lonetown... Samotne Miasto.

A kim w tym wszystkim była Cass?? Tak Jonathan nazwał olbrzymią maszynę Kurewskiego M, która w ciągu wielu lat przywiozła tu tę górę odpadków. Rok po roku przywoziła tu resztki maszyn z frontu i gruz z budynków, które Moloch przebudowywał, części ciała zwierząt i całe tabuny nie do końca ludzkich zwłok. Cass wyglądała jak wielki mechaniczny modułowy robal. Każdy moduł załadowany był po brzegi, Jedynym modułem który nigdy się nie otwierał była "głowa", na której Jonathan wiele lat temu wyrył litery C A S S. Było to w czasach kiedy samotnie krążył po wysypisku i kiedy tylko Cass regularnie go odwiedzała wciąż powiększając hałdy śmieci wokół doliny. Moduły tej olbrzymiej śmieciarki wyglądały jak rząd przewróconych beczek na nogach i gąsienicach, gdy docierała na miejsce górna część każdego modułu otwierała się i cały moduł obracał się wysypując zawartość na boki.  Jej "Głowa" wyglądała jak każdy inny moduł, jedyną różnic były wyryte litery i dwa olbrzymie reflektory na froncie. Pierwszą reakcją Jonathana byłą próba jej zniszczenia. Niestety, a może na szczęście nie udało się, ale pewną jej właściwość. Gdy Cass wracała uszkodzona do Molocha nie pojawiała się na wysypisku wiele tygodni, więc ludzie nauczyli się sami o nią dbać. Z czasem ludzie zamieszkujący Lonetown ułatwili Cass jej pracę. Najpierw przyspawano jej pług i ochronne kraty na reflektory. Później stworzono trasę, przy której zawsze było miejsce na wyładunek i dawała czas na potrzebne naprawy czy ulepszenia. Aktualnie Cass ma "oczy" a pług został pomalowany i przypomina szczękę rekina. Każdy zna kilka podstawowych zasad rządzących Lonetown:
1. Każdy ma obowiązek dbać o Cass i robić wszystko by mogła ona regularnie wykonywać swoje obowiązki.
2. Każdy ma obowiązek pomagać znalezionym żywym.
3. Nie wolno opuszczać terenu Lonetown bez pozwolenia pod groźbą śmierci.

Tak, nikt nie może opuścić Lonetown. Na wzgórzach okalających wysypisko porozmieszczane są słupy. Wielkie, betonowe, wystające z ziemi na dobre 15 metrów kolosy. Próba przejścia pomiędzy słupami kończy się w najlepszym przypadku śmiercią, w najgorszym trwałym okaleczeniem. Z każdego słupa wystrzeliwują stalowe linki, z różnymi prędkościami i kątami nachylenia. Nie może powstrzymać ich nawet gruba stal i kamień. Jonathan i co bardziej śmiali członkowie Lonetown próbowali wielu sposobów  na przejście przez tą barierę. Jest tylko kilka miejsc, w których można przejść między nimi. Na północy jest uszkodzony słup, z którego linki wystrzeliwują z opóźnieniem. Na południowym wschodzie pomiędzy słupami jest stary wrak z nieznanego stopu metalu, który wykazuje pewną odporność, przez co można się tamtędy przedostać, ale niestety mimo wzmacniania i dołączania kolejnych płyt wrak długo nie wytrzyma.

I tak długo wyszło... Kończę i do przeczytania.

Bóg i poczucie humoru....

 Bóg stworzył psa i powiedział: -Siedź przy drzwiach całymi dniami i szczeka na każdego kto wchodzi czy przechodzi obok. Dam Ci na to 20 lat...